Twój koszyk jest obecnie pusty!
Autor: Joanna
-
Twój mózg jest zmęczony. A twoje relacje na tym cierpią – jak to zatrzymać?
Neuropsychologia pokazuje, że kiedy mózg staje się przeciążony, cierpią nie tylko nasza koncentracja i emocje, ale także nasze relacje – mówi Joanna Michalska, psycholożka i psychoedukatorka, specjalizująca się w zakresie wpływu neuropsychologii na nasze codzienne życie.
Żyjemy w epoce przebodźcowania. Każdego dnia nasz mózg musi przetwarzać tysiące informacji, powiadomień, dźwięków i obrazów. Dzielimy uwagę między pracę, media społecznościowe, wiadomości i codzienne obowiązki. Neuropsychologia pokazuje jednak, że nasza zdolność do efektywnego przetwarzania bodźców jest ograniczona – a kiedy mózg staje się przeciążony, cierpią nie tylko nasza koncentracja i emocje, ale także nasze relacje.
Jak nadmiar bodźców wpływa na naszą zdolność do budowania głębokich więzi? Dlaczego przebodźcowany mózg staje się mniej empatyczny i częściej reaguje irytacją zamiast zrozumieniem? I jak możemy wspierać zdrowie naszego mózgu, by poprawić jakość relacji? O tym rozmawiamy z Joanną Michalską, psycholożką i psychoedukatorką, specjalizującą się w zakresie wpływu neuropsychologii na nasze codzienne życie.
Mózg w trybie awaryjnym – to brzmi jak coś, czego powinniśmy się obawiać. Co to właściwie oznacza?
To oznacza, że nasz mózg pracuje w stanie chronicznego przeciążenia poznawczego, które prowadzi do zmniejszonej zdolności regulacji emocji i efektywnego podejmowania decyzji. W świecie pełnym nieustannych bodźców nasz układ nerwowy jest stale pobudzany, co ogranicza jego zdolność do regeneracji i odpoczynku.Co się dzieje w wyniku tego przebodźcowania?
Kora przedczołowa, odpowiadająca za kontrolę emocji, planowanie i myślenie abstrakcyjne, jest szczególnie wrażliwa na przeciążenie. Badania pokazują, że chroniczny stres i nadmierna ekspozycja na bodźce osłabiają jej funkcje, prowadząc do mniejszej zdolności koncentracji oraz impulsywnych reakcji emocjonalnych.To właśnie dlatego po całym dniu pełnym bodźców możemy mieć trudności z prowadzeniem spokojnej rozmowy z bliskimi. Zamiast słuchać, reagujemy impulsywnie. Zamiast okazywać empatię i zrozumienie – jesteśmy drażliwi. Mózg, zamiast wchodzić w tryb głębokiego myślenia, zaczyna funkcjonować w uproszczonym, reaktywnym modelu działania.
Jak dokładnie przebodźcowanie wpływa na nasze relacje?
Aby budować bliskie relacje, potrzebujemy trzech elementów: uważności, empatii i zdolności do regulacji emocji. Wszystkie one są kontrolowane przez korę przedczołową, a jej przeciążenie osłabia ich działanie.Badania wskazują, że osoby, które często przełączają się między zadaniai – np. odpisują na wiadomości w trakcie oglądania filmu – mogą mieć osłabioną zdolność do skupienia i kontrolowania impulsów. To może prowadzić do płytkich interakcji, bo mózg przyzwyczaja się do szybkiego przetwarzania powierzchownych treści, zamiast angażować się w głębokie rozmowy.
Czyli przebodźcowanie dosłownie zmienia strukturę naszego mózgu?
Tak, i to w sposób, który wpływa na nasze codzienne zachowanie. Badania pokazują, że przewlekły stres i nadmiar bodźców osłabiają połączenia między częściami mózgu odpowiedzialnymi za kontrolę emocji, co sprawia, że trudniej nam panować nad reakcjami i częściej działamy impulsywnie. Zmniejsza się także aktywność obszarów odpowiadających za empatię, co utrudnia nam rozumienie emocji innych. Dodatkowo, zmiany w poziomie substancji chemicznych w mózgu, takich jak kortyzol i dopamina, mogą powodować większe zmęczenie i spadek motywacji do kontaktów z innymi. To tłumaczy, dlaczego kiedy jesteśmy przeciążeni, mamy mniej cierpliwości dla bliskich, łatwiej się irytujemy i częściej dochodzi do konfliktów.
Co możemy zrobić, żeby zatrzymać ten proces?
Pierwszym krokiem jest świadome zarządzanie bodźcami i wprowadzenie strategii regeneracyjnych dla układu nerwowego. Mózg działa w cyklach – nie jest w stanie być stale w trybie wysokiej aktywności. Badania nad przywracaniem uwagi wskazują, że przerwy od intensywnego bodźcowania poprawiają koncentrację i zdolność do głębokiej komunikacji.Jak możemy to zrobić w praktyce? Detoks ekranowy to jedna z najprostszych, ale najskuteczniejszych metod – warto wprowadzić zasadę, że pierwsza i ostatnia godzina dnia upływają bez ekranów, co pozwala mózgowi stopniowo wyciszyć się i odzyskać zdolność do głębokiej refleksji. Równie ważne są świadome rozmowy – codziennie warto znaleźć przynajmniej 30 minut na spotkanie z bliską osobą, w pełnym skupieniu, bez przerywania rozmowy telefonem czy innymi rozpraszaczami. Warto również stosować technikę pauzy przed reakcją – Zanim odpowiemy impulsywnie, warto spróbować wziąć kilka sekund na świadomą pauzę. Choć nie jest to łatwe – bo kontrolowanie impulsów wymaga aktywnej pracy mózgu – regularne stosowanie tej techniki może stopniowo wzmacniać korę przedczołową, poprawiając naszą zdolność do regulacji emocji. W efekcie zyskujemy większą kontrolę nad własnymi reakcjami i uczymy się podejmować bardziej przemyślane decyzje, zamiast działać pod wpływem chwili.
Czyli nasz mózg działa jak system operacyjny – im lepiej go traktujemy, tym lepiej on nam służy?
Dokładnie. Mózg jest jak dyrygent orkiestry – jeśli dostanie za dużo nut jednocześnie, muzyka zamienia się w chaos. Ale jeśli damy mu czas na regenerację, odnajdzie harmonię.
Źródło: zdrowie.wprost.pl 21.03.2025 -
Dlaczego warto dbać o swój mózg codziennie (tak, codziennie!)
Cześć! Tu Asia.
Tak, ta od mózgu. Ale nie bój się – nie będę Cię zaraz zasypywać nazwami struktur, o których nie da się pogadać przy kawie (chociaż… jak chcesz, to czemu nie?). Dziś chciałam się z Tobą podzielić czymś bardzo ważnym. Czymś, co jest moją pasją, ale też… misją.Bo wiesz, bardzo często dbamy o siebie tak „z zewnątrz”. Bieganie, joga, masaż limfatyczny, serum z witaminą C, paznokcie w kolorze “beżowy z klasą”. Super! Sama to wszystko kocham.
Ale… co z głową? Co z umysłem, który tym wszystkim zarządza?No właśnie.
Mózg nie jest jak apka – sam się nie ogarnie
Mózg nie ma trybu auto-naprawy. Nie zaktualizuje się jak aplikacja w telefonie. A jednak każdego dnia zarządza Twoim światem – emocjami, decyzjami, relacjami, snem, apetytem, kreatywnością… można by tak wymieniać bez końca. A my czasem oczekujemy, że wszystko będzie działać jak w zegarku, mimo że wrzucamy do środka tylko kawę i scrollowanie do oporu.
To właśnie tutaj zaczyna się temat neuroplastyczności – zdolności mózgu do zmiany i adaptacji przez całe życie. Brzmi poważnie, ale w praktyce oznacza to jedno: to, co robisz na co dzień, realnie wpływa na to, jak działa Twój mózg. Zarówno na poziomie emocji, jak i zdolności poznawczych.
I nie chodzi o wielkie rewolucje. Chodzi o codzienną, drobną uważność. O to, by nie zostawiać mózgu „samemu sobie”.
Świadomość to supermoc (którą już masz – tylko może trochę przykurzoną)
Im lepiej rozumiesz siebie, tym łatwiej Ci się żyje.
Im lepiej znasz mechanizmy, które kierują Twoimi reakcjami, tym mniej krzyku w głowie, tym mniej nieporozumień z bliskimi. Tym więcej spokoju. Tym więcej głębi – w relacjach, w decyzjach, w codzienności.Z perspektywy neuropsychologii, to właśnie samoświadomość jest podstawą zdrowego funkcjonowania. Kiedy wiesz, jak działają Twoje emocje, jakie potrzeby stoją za Twoimi reakcjami, a także jakie schematy przejęłaś „w pakiecie z wychowaniem” – masz realny wpływ na to, jak wygląda Twoje życie. Przestajesz być tylko pasażerem, a zaczynasz kierować.
Czy to oznacza, że masz rzucić wszystko i zapisać się na psychologię?
Nie… chociaż… to też by było ciekawe doświadczenie.
Ale na start wystarczy, że dasz sobie zgodę na to, żeby być bliżej siebie. Żeby codziennie, nawet przez chwilę, zatrzymać się i sprawdzić:
„Hej, jak ja się mam?”,
„Co się u mnie dzieje?”,
„Czy to, co robię, mi służy?”.I czasem powiedzieć sobie „nie wiem”.
Ale być z tym. Bez oceny. Z ciekawością. Z czułością.Bo – jeśli miałabym wpleść jeszcze jedną neuro-fascynującą ciekawostkę – mózg kocha bezpieczeństwo i powtarzalność, ale rozwija się wtedy, gdy dajemy mu przestrzeń na nowe. Na refleksję. Na zrozumienie. A to zaczyna się właśnie od zatrzymania.
Po co to wszystko?
Bo chcę Ci pokazać, że neuropsychologia nie jest czymś zarezerwowanym dla laboratoriów.
To wiedza, która może realnie poprawić jakość Twojego życia – Twoich relacji, Twojej energii, Twojego poczucia sensu.Można żyć bardziej świadomie. I można się tego nauczyć.
Nie musisz od razu zmieniać wszystkiego. Ale jeśli poczujesz, że warto – ja tu jestem. I przejdę tą drogę wspólnie z Tobą.To dopiero początek.
Zajrzyj tu od czasu do czasu. Może znajdziesz coś dla siebie. A może… znajdziesz siebie.Z neuro-miłością,
Asia -
Świadome relacje: Jak neuropsychologia pomaga lepiej zrozumieć siebie i innych? – Wywiad z Joanną Michalską
W dzisiejszym świecie, pełnym pośpiechu i nadmiaru bodźców, coraz częściej poszukujemy sposobów na głębsze zrozumienie siebie i budowanie autentycznych relacji. Joanna Michalska – neuropsycholożka, ekspertka w dziedzinie emocji i relacji, psychoedukatorka, w wywiadzie dla iKobiece.pl ukazuje, jak te dwie dziedziny wzajemnie się przenikają. Joanna, jako specjalistka, wyjaśnia, jak nasze emocje i doświadczenia wewnętrzne wpływają na to, jak postrzegamy siebie i innych, a także jak, dzięki świadomości neuropsychologicznej, możemy tworzyć zdrowsze i bardziej świadome więzi. Jakie mechanizmy mózgowe wpływają na nasze reakcje w relacjach? Jakie narzędzia mogą pomóc nam zarządzać emocjami w codziennym życiu? Przekonaj się, jak zrozumienie swojej neurobiologii może prowadzić do głębszej więzi z samym sobą i innymi.
Karolina Dąbrowska: Joanno, w swojej pracy łączysz neuropsychologię z budowaniem głębokich i autentycznych relacji. Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie tymi dwoma obszarami i jak one się ze sobą łączą?
Joanna Michalska: To połączenie przyszło do mnie bardzo naturalnie. Od zawsze byłam ciekawa, jak działa ludzki umysł, dlaczego reagujemy w określony sposób i czemu czasem nieświadomie wchodzimy w te same schematy relacyjne. Z drugiej strony – sama kiedyś czułam, że mimo wielu bliskich osób wokół, czegoś mi brakuje. Dopiero zagłębiając się w neuropsychologię, zaczęłam rozumieć, że nasze relacje są w dużej mierze odbiciem tego, co dzieje się w naszym wnętrzu.
Neuropsychologia daje nam konkretną wiedzę o tym, jak kształtują się nasze emocje, jak mózg przetwarza bodźce i jak zapisane w nas doświadczenia wpływają na to, jak budujemy więzi. To nie są tylko teoretyczne rozważania – to praktyczne wskazówki, które pomagają lepiej rozumieć siebie i innych, a co za tym idzie – tworzyć relacje, w których możemy czuć się naprawdę sobą.
Neuropsychologia daje nam konkretną wiedzę o tym, jak kształtują się nasze emocje, jak mózg przetwarza bodźce i jak zapisane w nas doświadczenia wpływają na to, jak budujemy więzi.
KD: W jednej z naszych rozmów wspomniałaś, że kluczem do satysfakcjonujących relacji jest zrozumienie siebie. Jakie konkretne mechanizmy neuropsychologiczne odpowiadają za to, jak postrzegamy siebie i innych?
JM: To, jak siebie widzimy, zależy od wielu czynników, ale główną rolę odgrywa kora przedczołowa – to ona odpowiada za autorefleksję i podejmowanie decyzji. Jeśli mamy dobrze rozwiniętą samoświadomość, jesteśmy w stanie zauważyć swoje emocje, rozumieć, co nami kieruje, i podejmować świadome decyzje zamiast działać na autopilocie.
Drugim kluczowym elementem jest układ limbiczny, czyli ta bardziej „emocjonalna” część mózgu. To właśnie on często rządzi naszymi reakcjami – kiedy czujemy się niepewnie, zagrożeni czy odrzuceni, nasze ciało migdałowate wysyła sygnał alarmowy i często reagujemy impulsywnie. W relacjach może to wyglądać tak: ktoś nie odpisuje na wiadomość, a w naszej głowie już pojawia się myśl, że nas ignoruje lub że coś zrobiliśmy nie tak. W rzeczywistości może mieć po prostu naładowany dzień.
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że nasz mózg jest plastyczny – możemy uczyć się nowych reakcji, zmieniać schematy i stopniowo budować bardziej świadome, zdrowe relacje.
KD: W dzisiejszym świecie często słyszymy o przebodźcowaniu, lękach i problemach ze zrozumieniem swoich emocji. Co dokładnie dzieje się w naszym mózgu, kiedy czujemy się przytłoczeni i jak możemy zareagować na te sygnały?
JM: Mówiąc najprościej – nasz mózg działa wtedy w trybie „przetrwania”. Układ nerwowy jest przeciążony, a ciało migdałowate działa jak alarm samochodowy, który włącza się przy najmniejszym ruchu. Zalewają nas hormony stresu, a my czujemy się zmęczeni, rozdrażnieni i często mamy problem ze skupieniem.
Kiedyś, gdy człowiek żył w świecie, gdzie największym zagrożeniem było dzikie zwierzę, ten mechanizm miał sens – organizm był gotowy do ucieczki. Dzisiaj jednak nasz „lewiatan” to ciągłe powiadomienia na telefonie, presja, natłok informacji. Mózg nie rozróżnia, czy stres wynika z realnego zagrożenia, czy z miliona e-maili do odpisania – efekt jest ten sam.
Najlepszym sposobem na wyłączenie trybu alarmowego jest aktywowanie przywspółczulnego układu nerwowego – tego, który odpowiada za regenerację. Pomaga w tym głęboki oddech (szczególnie wydech dłuższy niż wdech), kontakt z naturą, świadome ograniczanie bodźców i po prostu pozwolenie sobie na nicnierobienie. Bo w świecie, w którym ciągle trzeba coś robić, największym luksusem jest po prostu być.
KD: Jak neuropsychologia pomaga w zarządzaniu emocjami, szczególnie w sytuacjach, które wywołują silne reakcje? Jakie narzędzia mogą pomóc kobietom radzić sobie z codziennymi emocjonalnymi wyzwaniami?
JM: Emocje to coś naturalnego – nie ma „złych” i „dobrych”, są po prostu informacją. Problem zaczyna się wtedy, gdy nie potrafimy ich rozpoznać albo dają one o sobie znać w sposób, który nam nie służy.
Neuropsychologia uczy, jak regulować emocje, zamiast je tłumić. Jednym ze sposobów jest technika „nazywania emocji” – kiedy mówimy sobie: „czuję frustrację, bo…”, automatycznie uspokajamy ciało migdałowate, które przestaje panikować. To, co jeszcze pomaga, to świadome wyjście z głowy do ciała – na przykład przez ruch, taniec, śpiew (tak, śpiew świetnie reguluje układ nerwowy!).
Zamiast więc walczyć z emocjami, warto je oswoić – zapytać siebie: „co ta emocja chce mi powiedzieć?”. Bo im bardziej próbujemy coś zagłuszyć, tym głośniej to do nas wraca.
KD: Kiedy mówimy o bliskości w relacjach, często mówi się o „blokadach emocjonalnych”. Co się dzieje w mózgu, kiedy te blokady się pojawiają, i jak można je przełamać?
JM: Blokady emocjonalne to często nieuświadomione mechanizmy obronne, które powstały w nas lata temu. Nasz mózg jest trochę jak stara płyta winylowa – jeśli raz nagrał na niej, że „bliskość boli”, to w dorosłym życiu będzie odtwarzał ten schemat.
Praca z tymi blokadami wymaga czasu, ale można je przełamać przez świadome budowanie nowych doświadczeń. Czasem to drobne rzeczy – jak pozwolenie sobie na powiedzenie „potrzebuję wsparcia”, zamiast udawania, że wszystko mamy pod kontrolą.
Zamiast więc walczyć z emocjami, warto je oswoić – zapytać siebie: „co ta emocja chce mi powiedzieć?”. Bo im bardziej próbujemy coś zagłuszyć, tym głośniej to do nas wraca.
KD: Jakie małe zmiany w sposobie myślenia lub działania mogą znacząco poprawić nasze samopoczucie i jakość codziennych relacji?
JM: Jedną z najprostszych rzeczy, którą można zrobić od zaraz, jest zamiana automatycznego „muszę” na „wybieram”. Kiedy zamiast „muszę iść do pracy” powiem „wybieram pójście do pracy, bo daje mi to stabilność”, od razu zmienia się perspektywa.
KD: Co może zrobić każda kobieta, aby poczuć się bardziej w kontakcie ze sobą w tym „zabieganym” świecie, pełnym bodźców?
JM: Pierwszy krok? Od czasu do czasu zadać sobie pytanie: „Jak się dzisiaj czuję?”. Naprawdę to sprawdzić, a nie tylko odhaczać kolejne zadania.
źródło: ikobiece.pl, 08.03.2025