Joanna Michalska

Świadome relacje: Jak neuropsychologia pomaga lepiej zrozumieć siebie i innych? – Wywiad z Joanną Michalską

W dzisiejszym świecie, pełnym pośpiechu i nadmiaru bodźców, coraz częściej poszukujemy sposobów na głębsze zrozumienie siebie i budowanie autentycznych relacji. Joanna Michalska – neuropsycholożka, ekspertka w dziedzinie emocji i relacji, psychoedukatorka, w wywiadzie dla iKobiece.pl ukazuje, jak te dwie dziedziny wzajemnie się przenikają. Joanna, jako specjalistka, wyjaśnia, jak nasze emocje i doświadczenia wewnętrzne wpływają na to, jak postrzegamy siebie i innych, a także jak, dzięki świadomości neuropsychologicznej, możemy tworzyć zdrowsze i bardziej świadome więzi. Jakie mechanizmy mózgowe wpływają na nasze reakcje w relacjach? Jakie narzędzia mogą pomóc nam zarządzać emocjami w codziennym życiu? Przekonaj się, jak zrozumienie swojej neurobiologii może prowadzić do głębszej więzi z samym sobą i innymi.

Karolina Dąbrowska: Joanno, w swojej pracy łączysz neuropsychologię z budowaniem głębokich i autentycznych relacji. Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie tymi dwoma obszarami i jak one się ze sobą łączą?

Joanna Michalska: To połączenie przyszło do mnie bardzo naturalnie. Od zawsze byłam ciekawa, jak działa ludzki umysł, dlaczego reagujemy w określony sposób i czemu czasem nieświadomie wchodzimy w te same schematy relacyjne. Z drugiej strony – sama kiedyś czułam, że mimo wielu bliskich osób wokół, czegoś mi brakuje. Dopiero zagłębiając się w neuropsychologię, zaczęłam rozumieć, że nasze relacje są w dużej mierze odbiciem tego, co dzieje się w naszym wnętrzu.

Neuropsychologia daje nam konkretną wiedzę o tym, jak kształtują się nasze emocje, jak mózg przetwarza bodźce i jak zapisane w nas doświadczenia wpływają na to, jak budujemy więzi. To nie są tylko teoretyczne rozważania – to praktyczne wskazówki, które pomagają lepiej rozumieć siebie i innych, a co za tym idzie – tworzyć relacje, w których możemy czuć się naprawdę sobą.

Neuropsychologia daje nam konkretną wiedzę o tym, jak kształtują się nasze emocje, jak mózg przetwarza bodźce i jak zapisane w nas doświadczenia wpływają na to, jak budujemy więzi.

KD: W jednej z naszych rozmów wspomniałaś, że kluczem do satysfakcjonujących relacji jest zrozumienie siebie. Jakie konkretne mechanizmy neuropsychologiczne odpowiadają za to, jak postrzegamy siebie i innych?

JM: To, jak siebie widzimy, zależy od wielu czynników, ale główną rolę odgrywa kora przedczołowa – to ona odpowiada za autorefleksję i podejmowanie decyzji. Jeśli mamy dobrze rozwiniętą samoświadomość, jesteśmy w stanie zauważyć swoje emocje, rozumieć, co nami kieruje, i podejmować świadome decyzje zamiast działać na autopilocie.

Drugim kluczowym elementem jest układ limbiczny, czyli ta bardziej „emocjonalna” część mózgu. To właśnie on często rządzi naszymi reakcjami – kiedy czujemy się niepewnie, zagrożeni czy odrzuceni, nasze ciało migdałowate wysyła sygnał alarmowy i często reagujemy impulsywnie. W relacjach może to wyglądać tak: ktoś nie odpisuje na wiadomość, a w naszej głowie już pojawia się myśl, że nas ignoruje lub że coś zrobiliśmy nie tak. W rzeczywistości może mieć po prostu naładowany dzień.

Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że nasz mózg jest plastyczny – możemy uczyć się nowych reakcji, zmieniać schematy i stopniowo budować bardziej świadome, zdrowe relacje.

KD: W dzisiejszym świecie często słyszymy o przebodźcowaniu, lękach i problemach ze zrozumieniem swoich emocji. Co dokładnie dzieje się w naszym mózgu, kiedy czujemy się przytłoczeni i jak możemy zareagować na te sygnały?

JM: Mówiąc najprościej – nasz mózg działa wtedy w trybie „przetrwania”. Układ nerwowy jest przeciążony, a ciało migdałowate działa jak alarm samochodowy, który włącza się przy najmniejszym ruchu. Zalewają nas hormony stresu, a my czujemy się zmęczeni, rozdrażnieni i często mamy problem ze skupieniem.

Kiedyś, gdy człowiek żył w świecie, gdzie największym zagrożeniem było dzikie zwierzę, ten mechanizm miał sens – organizm był gotowy do ucieczki. Dzisiaj jednak nasz „lewiatan” to ciągłe powiadomienia na telefonie, presja, natłok informacji. Mózg nie rozróżnia, czy stres wynika z realnego zagrożenia, czy z miliona e-maili do odpisania – efekt jest ten sam.

Najlepszym sposobem na wyłączenie trybu alarmowego jest aktywowanie przywspółczulnego układu nerwowego – tego, który odpowiada za regenerację. Pomaga w tym głęboki oddech (szczególnie wydech dłuższy niż wdech), kontakt z naturą, świadome ograniczanie bodźców i po prostu pozwolenie sobie na nicnierobienie. Bo w świecie, w którym ciągle trzeba coś robić, największym luksusem jest po prostu być.

KD: Jak neuropsychologia pomaga w zarządzaniu emocjami, szczególnie w sytuacjach, które wywołują silne reakcje? Jakie narzędzia mogą pomóc kobietom radzić sobie z codziennymi emocjonalnymi wyzwaniami?

JM: Emocje to coś naturalnego – nie ma „złych” i „dobrych”, są po prostu informacją. Problem zaczyna się wtedy, gdy nie potrafimy ich rozpoznać albo dają one o sobie znać w sposób, który nam nie służy.

Neuropsychologia uczy, jak regulować emocje, zamiast je tłumić. Jednym ze sposobów jest technika „nazywania emocji” – kiedy mówimy sobie: „czuję frustrację, bo…”, automatycznie uspokajamy ciało migdałowate, które przestaje panikować. To, co jeszcze pomaga, to świadome wyjście z głowy do ciała – na przykład przez ruch, taniec, śpiew (tak, śpiew świetnie reguluje układ nerwowy!).

Zamiast więc walczyć z emocjami, warto je oswoić – zapytać siebie: „co ta emocja chce mi powiedzieć?”. Bo im bardziej próbujemy coś zagłuszyć, tym głośniej to do nas wraca.

KD: Kiedy mówimy o bliskości w relacjach, często mówi się o „blokadach emocjonalnych”. Co się dzieje w mózgu, kiedy te blokady się pojawiają, i jak można je przełamać?

JM: Blokady emocjonalne to często nieuświadomione mechanizmy obronne, które powstały w nas lata temu. Nasz mózg jest trochę jak stara płyta winylowa – jeśli raz nagrał na niej, że „bliskość boli”, to w dorosłym życiu będzie odtwarzał ten schemat.

Praca z tymi blokadami wymaga czasu, ale można je przełamać przez świadome budowanie nowych doświadczeń. Czasem to drobne rzeczy – jak pozwolenie sobie na powiedzenie „potrzebuję wsparcia”, zamiast udawania, że wszystko mamy pod kontrolą.

Zamiast więc walczyć z emocjami, warto je oswoić – zapytać siebie: „co ta emocja chce mi powiedzieć?”. Bo im bardziej próbujemy coś zagłuszyć, tym głośniej to do nas wraca.

KD: Jakie małe zmiany w sposobie myślenia lub działania mogą znacząco poprawić nasze samopoczucie i jakość codziennych relacji?

JM: Jedną z najprostszych rzeczy, którą można zrobić od zaraz, jest zamiana automatycznego „muszę” na „wybieram”. Kiedy zamiast „muszę iść do pracy” powiem „wybieram pójście do pracy, bo daje mi to stabilność”, od razu zmienia się perspektywa.

KD: Co może zrobić każda kobieta, aby poczuć się bardziej w kontakcie ze sobą w tym „zabieganym” świecie, pełnym bodźców?

JM: Pierwszy krok? Od czasu do czasu zadać sobie pytanie: „Jak się dzisiaj czuję?”. Naprawdę to sprawdzić, a nie tylko odhaczać kolejne zadania.

źródło: ikobiece.pl, 08.03.2025

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *